
Konieczność i realia pandemii spowodowały, że szkoły musiały zostać zamknięte. Sytuacja zmusza nas do szerszego myślenia o zdalnym nauczaniu (uczeniu się) i jego potencjale oraz ograniczeniach w edukacji.
Zamknięte szkoły i zdalna edukacja może mieć wiele równoczesnych, choć diametralnie przeciwnych, oddziaływań na uczniów. Można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że miesiące zakłóconej nauki wywołają w edukacji tzw. efekt św. Mateusza, uczniowie z uprzywilejowanych edukacyjnie środowisk skorzystają dodatkowo z dostępu do nauczania zdalnego, w przeciwieństwie do uczniów już wcześniej mających problemy z nauką, bądź z przyczyn od nich niezależnych, bądź stanowiąc tę słabiej radzącą sobie część. Należy również zwrócić uwagę na to, że poza pogłębiającymi się dysproporcjami edukacyjnymi, pogłębiły się dysproporcje pod względem ogólnie pojętej opieki – dzieci nie korzysta z darmowych bądź dofinansowanych szkolnych posiłków, wielu uczniów ma ograniczony dostęp do opieki pedagogiczno-psychologicznej, którą zapewniała szkoła.
Kluczowe znaczenie ma zakres, w jakim uczący się mają dostęp do technologii. Również w tym przypadku dochodzi do pogłębiana się dysproporcji edukacyjnych. Nie każdy uczeń ma dostęp do odpowiedniego sprzętu, łącza internetowego, nie każdy uczeń może liczyć na pomoc rodziców (np. w przypadku młodszych klas – pomoc w instalacji odpowiedniego oprogramowania). Różnice te korelują z różnicami edukacyjnymi wynikającymi ze wspomnianych już różnic społecznych. Często uczniowie zdolni, mający bardzo dobre warunki do nauki, stworzone przez dobrze sytuowanych rodziców uczęszczają do szkół prowadzonych przez inne podmioty niż samorządy. Szkoły niesamorządowe często już wcześniej dysponowały odpowiednią infrastrukturą informatyczną i stosowały nowe technologie szerzej niż szkoły samorządowe.
Przed wybuchem pandemii dyskutowano przede wszystkim nad potrzebą takiego nauczania, aby obecne i przyszłe doświadczenia edukacyjne młodych ludzi przygotowały ich na serię „nieznanych niewiadomych” (przemysł 4.0, niestabilność środowiska itp.). Częścią tego poglądu na świat jest idea, że edukacja XXI wieku musi wyposażyć młodych ludzi w umiejętność pokonywania zmian oraz powinna kształtować postawę „gotowi na przyszłość”. Ta idea jest teraz tym bardziej konieczna. Pandemia zmusza zarówno uczniów, jak i nauczycieli do korzystania z wszystkich innowacyjnych strategii i procesów edukacyjnych. Jednak szkoły nie miały wystarczającego czasu, aby na te wyzwania przygotować się z wyprzedzeniem.
Nauczanie zdalne musi być co najmniej (jeśli nie więcej) tak wciągające, jak doświadczenia w klasie. Jeśli nauczyciele po prostu przetransponują swoje lekcje, naukę opartą na ćwiczeniach do środowiska online, uczniowie będą cierpieć z powodu ekstremalnej monotonii, nadmiernego czasu spędzanego przed ekranem i słabo zróżnicowanych doświadczeń edukacyjnych. Zdalne nauczanie wymaga znacznego dostosowania programów nauczania oraz starannego zaprojektowania zadań, systemu oceniania i interakcji motywacyjnych między uczniami i nauczycielami.
Na te przygotowania, niestety, nie było czasu.
Planowanie i prowadzenie zajęć zdalnych (online, e-learning) wymaga od nauczycieli dogłębnego przemyślenia, jak wyczerpujący dla ucznia może być proces, którego nieodzownym elementem jest ciągły dostęp i przebywanie w przestrzeniach cyfrowych. Ponadto należy brać pod uwagę to, że uczeń, na którego też nałożony jest obowiązek stosowania obostrzeń związanych z pandemią, o wiele częściej swoją naturalną potrzebę kontaktów ze światem realizuje poprzez Internet. Uczeń, jak każdy z nas, wystawiony jest na medialne burze informacyjne związane z aktualnym problemem epidemiologicznym. Oprócz niepokoju wywołanego przez zakłócenie normalnej rutyny uczenia się, uczniowie mogą się również martwić bezpośrednimi pytaniami, takimi jak: jak długo potrwają obostrzenia?; jak będą oceniani?; czy egzaminy będą się odbywać? oraz szeregiem pytań nie związanych z edukacją: czy ktoś z mojej rodziny stanie się ofiarą pandemii?; czy jestem bezpieczny?
W obecnym zawirowaniu związanym z często chaotycznymi działaniami edukacyjnymi zapominamy o tym, że uczeń potrzebuje również wsparcia psychologicznego. Kryzys związany z COVID-19 jest również destrukcyjny psychicznie i społecznie, powodując niepewność, złożoność i niejednoznaczność sytuacji. Szkoły są miejscami interakcji społecznych, tymczasem teraz, w tej roli, szkoły zabrakło. Psychologiczny efekt obostrzeń wynikających z izolacji społecznej mogą wyraźnie wpłynąć na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży.
Zdalne uczenie się w czasie pandemii pokazało, że dostęp do technologii jest czymś więcej niż wyborem, jest koniecznością.
Zaistniała sytuacja pokazała, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani. Podobne sytuacje mogą zdarzać się częściej (świat nie jest stabilny).
Sytuacja przypomina nam o potrzebie zmiany podejścia do edukacji:
Pandemia może przyczynić się do transformacji społeczeństwa oraz może spowodować liczne, jeszcze nieznane konsekwencje. Staje się konieczne, a nawet pilne opracowanie programów nauczania opartych na kompetencjach, a nie na wiedzy lub wąskich umiejętnościach akademickich. Szkoły muszą przygotować młodych ludzi do radzenia sobie ze zmianami, niepokojem emocjonalnym, niepewnością i dwuznacznością.
Ponadto szczególne umiejętności cyfrowe są potrzebne na dziś i na jutro, ponieważ występuje koncentracja aktywności online, intensyfikacja korzystania z uczenia maszynowego.
Uczniowie powinni mieć szczególne wsparcie w rozwijaniu znajomości algorytmiki, rozumieniu systemów sztucznej inteligencji, kompetencji w zakresie danych (wyszukiwania, sposobów gromadzenia i przechowywania).
Autor: Wojciech Kolarz, Stowarzyszenie KISS
Na podstawie: